Design Practice #1: Jak działa digitalowy dom produkcyjny?
press room
press room
Jesteśmy digitalowym domem produkcyjnym. Pomagamy agencjom reklamowym im wykreować jak najbardziej skuteczne i nowoczesne technologicznie kampanie marketingowych – o Panach Programistach w podcaście Design Pratice opowiada Adrian Hołota.
Czym zajmują się Panowie Programiści?
Adrian Hołota, CEO Panowie Programiści: Naszą działalność rozpoczęliśmy dziesięć lat temu, choć pod marką Panowie Programiści funkcjonujemy od 2016 r. Nazwa jest przekorna. Dziś już nie tylko panowie, bo ponad połowa zespołu to panie, i nie tylko programiści, bo też specjalistki i specjaliści UX, testerki i testerzy czy dział project managementu. Jako Panowie Programiści jesteśmy digitalowym domem produkcyjnym. Nie tylko programujemy to, co agencje reklamowe wymyślą i nam dostarczą, ale też pomagamy im wykreować jak najbardziej skuteczne i nowoczesne technologicznie kampanie reklamowe.
Kiedy wkraczacie do akcji?
Współpracę podejmujemy często na etapie przetargu, gdy agencje otrzymują od klienta briefy i szukają rozwiązania. Wtedy konsultujemy pomysły działów kreatywnych, oceniamy możliwości technologii i wyceniamy projekty. Często jednak poznajemy się dużo wcześniej. Mamy cały system benefitów dla naszych agencji partnerskich. Dla ich strategów i kreatywnych prowadzimy na przykład szkolenia inspiracyjne. Pokazujemy, jakie są możliwości sztucznej inteligencji, webAR czy deep fake i jak są one używane w praktyce. Podpowiadamy, jak podejść do poszczególnych technologii, jakie są ich możliwości i jakie ograniczenia. Wycenę projektów dla agencji partnerskich wykonujemy w 48 godzin. Działamy zwinnie, bo wiemy, że account managerowie mierzą się z czasem.
Wśród waszych klientów są sieciowe agencje, jak 180heartbeats + Jang v Matt, K2 czy BBDO…
Ale nie brakuje też małych agencji, bo one często nie mają działów digitalowych i my pomagamy im zapełnić tę lukę. Zawsze jednak to agencje są naszymi klientami. Nie stanowimy więc dla nich konkurencji w bezpośredniej obsłudze marek. Tak jak produkcję spotów telewizyjnych agencje zlecają filmowym domom producenckim, które oferują im najlepszych reżyserów i scenarzystów oraz światowe know how, tak nam mogą zlecić produkcję digitalową. I my też zapewnimy im najlepszych, dotrzymujących deadliny strategów i perfekcyjnych do jednego pixela programistów, a także wiedzę o możliwościach i ograniczeniach najnowszych technologii.
Za swoje realizacje Panowie Programiści zdobyli mnóstwo prestiżowych nagród. Przewidziałbyś to dziesięć lat temu?
Dekadę temu zajmowałem się wszystkim osobiście. Byłem i projektantem, i specjalistą od UX, i programistą. Realizowałem projekty od początku do końca, w międzyczasie dbając o sprzedaż i bieżące kontakty z klientami. Nowe zlecenia wymagały jednak coraz większej profesjonalizacji i tak zaczęli do mnie dołączać nowi członkowie zespołu. Rekrutowałem ich i osobiście wdrażałem w każdy proces. Tak zbudowałem wyjątkowy zespół. Z jednej strony profesjonalny i zaprawiony w coraz bardziej wymagających bojach. Z drugiej – niezwykle zżyty, scementowany doświadczeniami i wspólnym tworzeniem od podstaw nowej firmy. Wiem, że bez ich wysiłku i kreatywności, nie bylibyśmy dziś tu, gdzie jesteśmy. Naturalnym stało się więc docenienie ich zasług. Liderzy stali się więc partnerami i dziś są członkami zarządu naszej firmy.
Wyróżnia was też to, że nie boicie się eksperymentów.
Tak, żartujemy, że robimy niemożliwe. Czasami agencje przychodzą do nas z projektami, które z pozoru mogą się wydawać niewykonalne. My tak jednak nigdy nie zakładamy. Zaczynamy badać, eksperymentujemy, budujemy prototypy. Takie sytuacje nakręcają nasz zespół. Lubimy bowiem robić coś, czego inni jeszcze przed nami nie zrobili. Realizujemy też wewnętrzne projekty eksperymentalne, żeby się czegoś nauczyć i poznać daną dziedzinę. Tak powstał pierwszy w Polsce digitalowy dom mody NUENO Digital Fashion. Tak też zbudowaliśmy pierwszy na świecie silnik do obsługi rozszerzonej rzeczywistości w przeglądarkach, czyli web AR, który pozwala do świata obserwowanego przez kamerę telefonu dodawać różne cyfrowe efekty.
Używaliście też sztucznej inteligencji…
I to zanim sławę zyskał Chat GPT. Wykorzystaliśmy AI w kampanii Tymbarku. Brief z agencji był jasny: czterech artystów śpiewa piosenkę, a internauta może dołączyć do nich na wirtualnej scenie i w ten sposób nagrać swój indywidualny teledysk. Najpierw przejrzeliśmy dostępne narzędzia do deep fake, które umożliwiają zastąpienie twarzy aktora twarzą z wgranego zdjęcia. Wyniki testów nie były satysfakcjonujące, bo na wygenerowanie krótkiego video system potrzebował kilku godzin. W ramach eksperymentów zbudowaliśmy własne narzędzie i skróciliśmy ten czas do 15 sekund. Powiedziałem agencji, że poniżej tej granicy nie uda się już zejść, ale oni cisnęli nas dalej. Chcieli, by proces trwał nie więcej niż 2,5 sekundy. Załatwili nawet kontakt do amerykańskiej firmy, która specjalizuje się w deep fake i w rozmowie wyszło, że oni też nie są w stanie pokonać bariery 15 sekund.
Zostało 15 sekund?
Ależ skąd! Osiągnęliśmy 2,5 sekundy. (śmiech) To jest właśnie siła eksperymentów i poszukiwania niestandardowych rozwiązań. Znaliśmy możliwości technologiczne, ale odkryliśmy potencjał w sposobie prezentacji użytkownika na scenie. Dlatego braliśmy aktywny udział w planowaniu ujęć do teledysku, jego nagrywaniu i montażu. Połączyliśmy wysiłki z reżyserami i producentami, by dokonać daleko idących optymalizacji. I tak osiągnęliśmy magiczne 2,5 sekundy.
Pracujecie też pro publico bono.
Ostatnio wspólnie z 180heartbeats + Jang v Matt oraz redakcją Gazeta.pl zaangażowaliśmy się w odkłamywanie treści ze słynnego podręcznika do HiT-u. Stworzyliśmy stronę internetową z mechanizmem rozszerzonej rzeczywistości, czyli webAR, dzięki której licealiści mogą skanować aparatem telefonu strony książki. Gdy system wykrywa manipulacje lub treści propagandowe, zakreśla je na ekranie i przedstawia prawdziwe informacje. Staramy się wykorzystywać nowe technologie w słusznych społecznie sprawach.
Czy agencje reklamowe trzeba przekonywać do używania takich nowinek w kampaniach?
Mamy to szczęście, że agencje, które do nas przychodzą, mówią: zróbcie z nami coś szalonego. Wiedzą, że to lubimy. Natomiast my staramy się aktywnie prezentować strategom i kreatywnym, jakie są dziś możliwości i gdzie tkwią ograniczenia. Robimy więc szkolenia dla agencji, ale też publikujemy Martech Pills, czyli takie martechowe pigułki – raporty, w których wnikliwie analizujemy określone technologie (np. web AR) i w ramach inspiracji pokazujemy ciekawe case studies.